2016-07-19

Wuhouci - Przysięga w Brzoskwiniowym Sadzie

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Jestem okropnie opóźniona i niewykształcona jeśli chodzi o klasyczne powieści chińskie. To znaczy - wiem mniej więcej, o co w nich chodziło i nawet kto je napisał, ale bez żadnych szczegółów. Próbowałam kiedyś oglądać seriale powstałe na ich podstawie, ale nudziły mnie śmiertelnie i nigdy w tym postanowieniu nie wytrwałam. Kiedy jednak w parku przy Wuhouci ujrzałam tę scenę, od razu przypomniałam sobie, o co chodzi.
Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel: za parę lat mieć u stóp cały świat... aaaa, sorry, zapędziłam się. Nie świat u stóp, tylko mieli ochraniać swój kraj przed Żółtymi Turbanami. Mieli również być szlachetni, mądrzy i dobrzy - no, trzech muszkieterów, pardon, bohaterów. Mowa oczywiście o najsłynniejszych bodaj chińskich braciach krwi: Liu Bei, Guan Yu i Zhang Fei obiecali sobie ponoć w Brzoskwiniowym Sadzie, że choć nie urodzili się jednego dnia, odtąd będą braćmi i mają nadzieję razem umrzeć, tak im dopomóż cały świat. Tak swoją drogą - wspólna śmierć im się nie udała. Ale i tak do dziś są symbolem lojalności i braterstwa.
I choć scena ta nie jest obecna w źródłach historycznych, a jedynie w powieści Opowieść o Trzech Królestwach, do dziś pobudza wyobraźnię czytelników i wzrusza.

Skąd jednak tak od razu wiedziałam, że to ta scena i ta trójka bohaterów?
Cóż.
Po kolorach.
Od zawsze bowiem Zhang Fei jest przedstawiany w czerniach a Guan Yu w czerwieni. W chińskiej operze czerwony kolor twarzy sugeruje odwagę, oddanie i lojalność (w wypadku Guan Yu - względem Liu Beia), a czerń - gwałtowny charakter i/albo bezstronność i sprawiedliwość. Nasi dwaj bohaterowie są wzorcowymi postaciami opery pekińskiej i ich maski zawsze są utrzymane we właściwych tonacjach kolorystycznych. Tak kolorowe posągi - to MUSIELI być oni. Zwłaszcza w parku przy Wuhouci, czyli miejscu poświęconym Liu Beiowi...

4 komentarze:

  1. Przypomniała mi się scena przysięgi Ketlinga i Wołodyjowskiego w Kamieńcu Podolskim....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy naród musi mieć takich paru bohaterów, prawda? :) Ku pokrzepieniu serc, oczywiście :)

      Usuń
  2. Muszę się pochwalić :-), mam osobistą "Opowieść o Trzech Królestwach". Super się czyta, choć "Wade-Giles" może doprowadzić do rozpaczy :-).
    PS
    Dziękuję za przypomnienie "Latających Tygrysów" Witolda Urbanowicza, już są na "tapecie", a może nawet wykorzystam opis mostu wiszącego :-) - po prostu jak na zamówienie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, te dawne transkrypcje! Czasem trudno mi sobie nawet wyobrazić, jakim zgłoskom miałyby dane słowa faktycznie odpowiadać ;) Opis mostu zacny, przyznaję :)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.