2014-06-01

Nie ma drugiego takiego kraju XII

Z okazji Dnia Dziecka ostatnia już część cudów, które Pani Pastorowa miała do opowiedzenia o Chinach. Tym razem na tapecie

MISJONARZE

Czy są w Chinach jacyś? Tak, wielu, i więcej jeszcze tam się uda. Ale ilu jest potrzebnych dla tak wielkiej ilości ludzi! Misjonarze podróżują po Chinach, by rozprowadzać Biblie i katechizmy. Jeden z nich wynajął prymitywną lektykę z dwoma tragarzami. W niej podróżował do wiosek w górach, w których nigdy wcześniej nie widziano białego człowieka. Dzieci wrzeszcząc z przerażenia uciekały w ramiona matek. Mężczyźni zaś go otaczali, by zerknąć na jego ubrania i białą skórę. Byli ogromnie zaskoczeni bielą jego dłoni i przystawiali swoje, żółte, do jego, by zobaczyć różnicę. Ci górale byli bardzo uprzejmi i przynieśli obcemu herbatę i ciastka, by mógł się pokrzepić.
Angielska dama pojechała do Chin uczyć małe dziewczynki, jako że nikt ich nie uczył. Kilka tych biednych stworzeń ze swej szkoły uratowała przed niechybną śmiercią: ponieważ Chińczycy są tak okrutni, że zostawiają dziewczynki na ulicy, by umarły; mówią, że dziewczynki nie są warte trudu włożonego w ich odchowanie.
Pewnego zimnego, deszczowego wieczoru, panna Aldersey usłyszała cichy płacz za wejściowymi drzwiami, a gdy wyjrzała, zobaczyła biedne dziecię, owinięte w szorstką matę, leżące na kamiennym chodniku. Nie mogła znieść myśli o zostawieniu go wygłodzonym psom na pożarcie; przygarnęła je więc i wychowała.
Normalnym jest potykać się na ulicach o ciała zmarłych dzieci. W Anglii zabicie dziecka jest traktowane jak morderstwo, w Chinach jednak uważa się, że się nic nie stało. Mimo to Chińczycy twierdzą, że są dobrzy. Kiedy jednak zapytasz biedaka, gdzie sądzi, że pójdzie po śmierci, odpowie on „do piekła, oczywiście” i powie to z głośnym śmiechem. On sądzi, że pójdzie do piekła dlatego, że nie ma wystarczająco dużo pieniędzy na ofiary dla bogów; dlatego też wszyscy bogacze sądzą, że pójdą do nieba. Zwłaszcza mandaryni sądzą, że tam pójdą. Gdyby przeczytali Biblię, wiedzieliby, że Bóg ukarze królów i możnych, i wielkich dowódców, i wszystkich innych niegodziwców. [...]
Godne zauważenia są powody, dla których religia buddyjska zawitała do Chin. Któryś z chińskich cesarzy przeczytał raz w księdze Konfucjusza takie słowa: „Prawdziwy święty zostanie znaleziony na Zachodzie”. Dużo o tym myślał, aż w końcu zaczął o tym śnić. Był pod tak wielkim wrażeniem tego snu, że wysłał dwóch wielkich panów na poszukiwanie prawdziwej religii na Zachodzie*. Gdy dotarli oni do Indii, znaleźli czczące Buddę tłumy. Ten Budda był niegodziwcem, który urodził się w Indiach tysiąc lat wcześniej. Chińscy posłańcy uwierzyli we wszystkie absurdalne historie, które usłyszeli o Buddzie i wrócili do Chin z księgą o nim napisaną. Ach! Gdyby dotarli do Kanaan, usłyszeliby Piotra i Pawła głoszących Ewangelię. Niestety! Dlaczegóż nie pojechali dalej, dlaczegóż dotarli tylko tak daleko, by wrócić do Chin z bożkami!

Muszę coś wyznać. Bawiąc się świetnie przy czytaniu dzieła pani Mortimer nie podejrzewałam, że faktycznie się z niego czegoś dowiem. A jednak! Wspomniana w tekście panna Aldersey istniała naprawdę. Ba! Jest to osoba dość ważna, była bowiem pierwszą chrześcijańską misjonarką służącą w Chinach i faktycznie prowadziła szkoły dla dziewcząt, najpierw w Surabaja w Indonezji, a potem w Ningbo. Nie doczytałam, czy faktycznie przygarnęła jakieś chińskie dzieci; wiadomo jednak, że opiekowała się między innymi chińskojęzycznymi córkami innych angielskich misjonarzy, które z czasem zaczęły pomagać jej w nauczaniu. Ciekawa osoba. Trzeba będzie więcej o niej poczytać... :)

*pastorowa przytacza oczywiście słynną Wędrówkę na Zachód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.