2012-12-21

Świat okiem Amerykanek

Zazwyczaj nie przysłuchuję się rozmowom moich dwóch współpracowniczek, z którymi wracam w piątki po pracy do domu. Otwieram lapka i czytam, bo gadają o pierdołach. Nie żebym ja cały czas rozmawiała o sztuce i filozofii, ale one naprawdę... nie znają Józefa, jeśli wystawić im najmniej obraźliwą ocenę.
Tym razem uchwyciłam słowo "Birma" i się zasłuchałam, bo zatęskniłam za moją Birmanką.
1-czyli jedziesz na ferie do Birmy, tak?
2-nie, do Myanmaru.
1-a to one się czymś różnią?
2-tak, chyba tak.
1-a nie było tak, że jedno było pierwsze, a drugie po nim?
2-a tak, chyba coś słyszałam, pewnie polityka czy coś.
1-to zupełnie jak w Wietnamie. Komuniści zmienili Sajgon na Ho Chi Minh i do dziś nie wiadomo po co.
2-No właśnie. Przecież i tak nikt nie mówi Ho Chi Minh, tylko, jak ktoś już zna Wietnam, to Sajgon. To mówisz, że byłaś w Wietnamie? Ja też!
1-Tak, byłam. Nie masz pojęcia, jak tam jest tanio! 50$ za 4gwiazdkowy hotel, półdarmo!
2-A jak bezpiecznie! Człowiek chodzi po ulicach i wie, że może oddychać spokojnie. Nie to co w Ameryce, gdzie w ogóle normalny człowiek nie chodzi po zmroku.
1-racja, Wietnam, Chiny, Japonia i Korea są w ogóle najbezpieczniejsze. Podobno nawet Europa jest mniej bezpieczna.
2-No pewnie! Przecież cały Paryż to wietnamsko-chińska mafia, we Włoszech też sami gangsterzy, w Wielkiej Brytanii to już w ogóle nie mówię.
1-byłaś w Europie?
2-nie, nigdy. Bo jest niebezpiecznie.

Ponieważ robiłam notatki z rozmowy na bieżąco, w pewnym momencie strasznie się zakałapućkałam i przestałam nadążać. Potem jeszcze tylko było jedno zdanie, że do Indonezji nie pojedzie, bo niebezpieczny kraj to bardzo jest i w ogóle. Zwłaszcza i w ogóle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.