2013-01-03

strzyknij sobie!

Bolą Cię stawy? Zwichnąłeś sobie coś? A może coś nie tak ze ścięgnami? Czy niedobory białka?
Obojętnie, co jest nie tak. Odkąd trepangi nie są już zastrzeżone dla stołu cesarskiego, każdy majętny Chińczyk zajada strzykwy (czyli "morskie żeńszenie" 海参) aż miło.
Dlaczego majętny - cóż, ta wątpliwa przyjemność słono kosztuje. Jak na oślizgłe i galaretowate ciało bez smaku, które doskonale można zastąpić rybnym kisielem, cena jest dość wysoka. No ale skoro leczy WSZYSTKO... Wraz ze słuchotkami, zupą z płetwy rekina (pychotka!!!) i pęcherzem pławnym (eee...) uchodzi za przysmak morski (te cztery przysmaki określa się skróconą wspólną nazwą 鮑參翅肚 czyli "słuchotkażeńszeńpłetwabrzuch"), więc nikt się oczywiście nie przyzna, że uważa te przysmaki za mdłe i obrzydliwe...
No dobrze, nie przesadzajmy. Obrzydliwe może nie, ale... schabowy lepszy...;)


Strzykwa to danie, które często pojawia się na stołach, gdy nestor rodziny obchodzi urodziny itd., bo jest ona idealny właśnie na dolegliwości staruszków na pasach ;)

2 komentarze:

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.