2008-08-07

Warszawa

podobno da sie lubic :P
Pewnie bym sie zgodzila, gdybym nie musiala tu zalatwiac formalnosci.
Fajnie, ze zalatwialismy formalnosci w osob kilka - inaczej zwariowac by mozna bylo. Zle, ze nie udalo sie zalatwic wszystkiego naraz. Zle, ze pogoda do kitu. Zle, ze z Michalem mi sie na dluzej spotkac nie udalo (ale za to nakarmil znajomych i mnie tak, ze bylismy szczesliwi :)). Moze sobie Jarek mowic, ze Wook przy Mariotcie jest niezazbytni, ale ja tam znam glownego kucharza i on zawsze potrafi zadbac o moj zoladek :)
Kilka milych spotkan. Na wiele zabraklo czasu/zdrowia, a na niektore ochoty. Coraz wieksza wprawa w zegnaniu sie z dotychczas znanym swiatem. Ciagle te same pytania: czy Ty stamtad wrocisz? Dlaczego akurat TAM (w tych wielkich literach kryje sie cala groza, trzesienia ziemi, tajfuny, Tybet, strach przed nieznanym i bogwicojeszcze)? Czy stoi za tym jakis mezczyzna (Tak! Miliard slodkich skosnookich ;))? Czy...?
A ja jeszcze nawet wizy nie mam. Niespakowanam. Nie wiem, gdzie mieszkac bede, choc moze zupelnym przypadkiem mam juz wspollokatorke ;) Duzo pytan, zero odpowiedzi. Ale jest nadzieja: ze bedac tam odkryje, czy to jest naprawde to, czego chce od zycia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.